Moja szkoła nie mylić z naszą klasą

W każdej szkole miałam luzik majonezik, bez zbędnego zakuwania wieczorami dlatego mogłam każdego dnia wyskoczyć na parkiet lub salę gimnastyczną.

.

Niestety nie chodziłam do „normalnej” szkoły średniej. Co podobno widać, słychać i czuć. Jestem rok do przodu, czyli moi rówieśnicy są o rok niżej. Mam mniej zakutej wiedzy encyklopedycznej niż inni, bo uczyłam się programem IBO, kładziono większy nacisk na zagadnienia praktyczne, podstawą były doświadczenia, które sama musiałam przeprowadzić, opisać i stworzyć ich dokumentację. Często korzystałam tylko z tekstów źródłowych, czytałam zdecydowanie mniej lektur a i tak nie „przerabialiśmy” ich w całości, tylko wybrane zagadnienia, musiałam za to bardziej twórczo do nich się odnosić i często reżyserować na ich podstawie przedstawienia teatralne.

.

Obowiązywało mnie zaliczenie wielu nietypowych przedmiotów. Na "teorii wiedzy”, uczyłam się krytycznego stosunku do źródeł wiedzy oraz metod naukowego dowodzenia w różnych dziedzinach nauki. Zaliczeniem był esej z teorii wiedzy na wybrany przeze mnie temat (z listy tematów IBO) i przygotowanie prezentacji, która polegała na ujęciu jakiegoś problemu z życia codziennego w postaci problemu naukowego.

.

Dużo wysublimowanej wiedzy wyniosłam z socjotechniki, którą to nazywaliśmy, nauką diabelskich sztuczek. Uczyłam się, jak poprzez proces eliminacji, posługiwać się trafnymi domysłami, w jaki sposób niezwykle czy tam nadzwyczajnie wyostrzyć spostrzegawczość. Nauczono mnie również jak, gdy nie ma możliwości dedukcji, posługiwać się wnioskowaniem indukcyjnym oraz różnych diabelskich sposobów uruchomienia podświadomej logiki, kiedy nie ma mowy o logice. Odbyłam praktykę w czasie której stawiano mnie w różnych dziwnych i skomplikowanych sytuacjach, zmuszając do szybkiego reagowania po rozpoznaniu sytuacji, czyli: opanuj się lub tym razem nie lekceważ faktów, to jest na pewno nierzeczywistość lub to są rzeczy realne, choć sytuacja robi wrażenie zwariowanej.

.

Dopuszczeniem do Dyplomu IB był tzw extended essay czyli moja pierwsza w życiu minipraca badawcza z dowolnej dziedziny i na dowolny temat.

.

.

Moim ambasadorem zawsze był tata. Tato, chociaż wiem, że tego nie przeczytasz, bo nie masz adresu do mojego bloga i całe szczęście :), wielkie uznanie należy się właśnie Tobie. Bo ja nigdy nie miałam, aż tak wysokich aspiracji ale Ty tato zagrzewałeś mnie zawsze do walki. Nigdy nie wierzyłam, że zrezygnuję z tańca na rzecz nauki. Ty wiedziałeś, że rozsądek zwycięży. Nadal chyba nie wierzę, że kiedykolwiek Ci dorównam, ale nawet jeśli nigdy nie będę taka jak Ty, będę szczęśliwa, bo mam wspaniałego ojca. I wiedz, że ja, jestem Twoim sukcesem, bo miałam to szczęście, że pierwsze kroki medyczne stawiałam z Twoim wsparciem i co najcenniejsze, z Twoją wiarą w mój sukces.

.

Mama wprowadziła w domu szwedzkie zasady. Pamiętasz? Dziecko nie wie, co to brak, bo na starcie otrzymuje wszystko gotowe.

.

Ale Ty tato, pogroziłeś mi ręką wychowawcy, przestałeś spełniać moje zachcianki, tolerować fochy, zacząłeś wymagać. Postawiłeś przede mną płotek, na który zaczęłam się wspinać. Moje życie nabrało smaku.

.

Gdyby nie Ty, pewnie tkwiłabym jak każda inna Szwedka, w bezruchu i bezczynności, w poczuciu nudy i przygnębienia. Nie odkryłabym, że smak życia polega na dążeniu do celu, że zdobywanie rzeczy jest bardziej podniecające od ich posiadania, już gotowych, podanych na srebrnej tacy.

.

Ty zawsze, stawiałeś przede mną przeszkody i spokojnie czekałeś...

Niech się wdrapie, niech powalczy.

Niech nabierze apetytu na świat.

Niech go ujarzmi.

Niech ucywilizuje.

Niech rodzi się w niej ciekawość.

Niech zapragnie rozszyfrować każdą zagadkę.

Niech obudzi w sobie pasje.

Niech rozbudzi pragnienie poznawania.

Niech nabierze apetytu na życie.

.

Bardzo Cię kocham tato!

.

1 komentarz:

  1. Nniech ktos poda ojcu adres bloga:)gratuluje sukcesow tego ostatniego

    OdpowiedzUsuń

Etykiety

Jestem Pylek, miło mi gościć w moim miejscu w necie.

Pokazuję tu drobną próbkę swojej twórczości artystycznej, płótna, rysunki,

próby wokalne oraz mojej nieartystycznej twórczości, czyli zdjęcia...

Ponieważ wypada się przedstawić, napisałam również o sobie,

posługując się skrawkami swojego życia, w charakterze materii twórczej.

Serdecznie zapraszam też, do czytania moich opowiadań, które będę tu publikowała,

bo w gruncie rzeczy, to będę tutaj pisała właśnie.

Byłabym wdzięczna, za nie doszukiwanie się, w ich treści, mojego osobistego piętna, bo go tam nie ma.

Ja tylko w rękach trzymam lustro i zmuszam ludzi, by na siebie spojrzeli.

Czy jest lepszy sposób, by wyrazić szacunek dla człowieka?

Kto poczuje feministyczny posmak, myli się. Dlaczego? Bo nie oceniam swoich bohaterów.

Nie ma żadnego moralizowania, żadnych recept. Jest tylko chłodna, bezlitosna relacja o życiu,

która w finale nasiąka ironią, rozpaczą, desperacją a nawet dramatem.

Gdy temat „człowiek” się wyczerpie i zabraknie mi pomysłów,

to zapewne zamilknę grzecznie i nadejdzie koniec mojego blogowego bajania

i obym w porę umiała dostrzec ten moment, by nie zanudzać siebie ani innych.

o pylku

Moje zdjęcie
Moje dotychczasowe życiowe osiągnięcia to Dyplom Zawodowego Tancerza ZASP, International Baccalaureate Diploma, Stypendium Newcastle Project, Medycyna i już po stażu ale jeszcze w poszukiwaniu rezydentury.

Kliknij w co chcesz :)

Kliknij w co chcesz :)
Kiedyś lubiłam prowokować ale już dorosłam...
© copyright Agatha Anderson Prawa autorskie zastrzeżone. Kopiowanie bądź wykorzystywanie treści bloga bez zgody autorki jest zabronione.